L O A D I N G
blog banner

Szokująca śmierć a biznes

Od kilku dni w środkach masowego przekazu, a szczególnie na portalach internetowych, trwa medialny cyrk wokół śmierci Anny Przybylskiej. Aktorka zmarła na raka trzustki w wieku 36 lat. Choroba dopadła ją u szczytu popularności, kiedy cieszyła się życiem, miała kochającego męża i małe dzieci. Nic dziwnego, że taka śmierć szokuje. Jednak coraz więcej osób zauważa, że medialna wrzawa wokół jej śmierci przekracza granice przyzwoitości i wygląda to tak, jakby zmarł przywódca jakiegoś wielkiego kraju. Pewnie myślicie, że media robią to z odruchu serca, ze szczerego smutku po śmierci popularnej osoby. Nic bardziej mylnego. Chodzi tylko o liczbę wyświetleń artykułów. Im więcej wyświetleń, tym wyższe stawki za reklamę na całym portalu.

 

Śmierć lubianej gwiazdy zawsze budzi emocje, zrozumiałe więc, że ludzie będą chcieli jak najwięcej poczytać. Jak sprawdziłem dziś listę najpopularniejszych artykułów, to na Wirtualnej Polsce pierwszych 6 pozycji zajmują artykuły o Annie Przybylskiej. Pod każdym z artykułów mnóstwo najróżniejszych komentarzy, setki lub tysiące udostępnień, czy polubień na Facebooku. Statystyki idą w górę, podobnie jak wpływy z reklam. Oczywiście wszystko ma swoje dobre strony, bowiem sporo osób zwróciło uwagę na wyjątkowo podstępny i wyniszczający nowotwór trzustki. Pod koniec 2009 roku na ten nowotwór zmarł mój promotor na czeskiej uczelni, niecały rok temu sąsiad. Obaj wydawali się zdrowi, nikt nie spodziewał się ich śmierci, a mimo to walkę z chorobą przegrali bardzo szybko. Inni, o których nikt nie napisał w mediach, również. Nie pomogło standardowe leczenie, nie pomogły cudowne preparaty, nie pomogły modlitwy, choroba wydaje się być nie do pokonania. Zawsze zastanawiam się, dlaczego największe gnidy i kanalie dożywają wysokiego wieku, są odporne na takie choroby, nie giną w wypadkach, a przedwcześnie kończy swoje życie mnóstwo wartościowych osób. Dlaczego? Przeraża mnie ta niesprawiedliwość.

 

Dzień po informacji o śmierci aktorki na Facebooku pojawił się post o treści „Anna Przybylska – ostatnie pożegnalne nagranie przed śmiercią” prowadzący do jednej ze stron. Podobnie jak tysiące innych internautów, kliknąłem w ten odnośnik. Na szczęście nie był to wirus, lecz zwykłe oszustwo. Pojawiał się komunikat, że z powodu wysokiego obciążenia serwera dostęp do nagrania jest możliwy tylko dla osób zarejestrowanych. Już wiedziałem, że coś jest nie tak. Jak podał dziś onet.pl aby się zarejestrować, trzeba było wysłać sms o podwyższonej płatności. Jak nietrudno się domyślić, żadnego pożegnalnego nagrania nie było. Chodziło tylko o to, aby zarejestrowało się jak najwięcej osób, które wyślą sms za 4,92 zł. Za każdego sms-a oszust zarobi 2 złote, 2 złote zarobi operator, państwo zarobi na podatku VAT. Wszyscy są zadowoleni, nikt nikogo nie będzie ścigał. Pewnie zapytacie, dlaczego kliknąłem w ten odnośnik na Facebooku? Widziałem wiele, ale nie przyszło mi do głowy, że na czymś takim ktoś może próbować zbić pieniądze. Nigdy. Kolejna granica została przekroczona.

 

Pisząc ten artykuł nie zamierzam umniejszać osiągnięć Anny Przybylskiej, chcę jedynie zwrócić uwagę na obłudę dzisiejszego świata. Liczą się tylko pieniądze, a dla nich ludzie gotowi są zrobić wszystko, nawet żerując na czyjejś śmierci. Dziennikarze prześcigają się w wymyślaniu artykułów, aby zarobić na reklamach, celebryci prześcigają się w wyrażaniu żalu, aby się pokazać w mediach, oszuści przekraczają kolejne granice. I to wobec śmierci osoby, która stawiała rodzinę ponad karierą. To po prostu straszne.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


21 gru, 2016

„Wielka promocja”

11 lip, 2017

Gratis