L O A D I N G
blog banner

Jak poseł „pobił” policjantów

W mediach pojawiło się nagranie, pokazujące zajście sprzed jakiegoś czasu, kiedy poseł Przemysław Wipler po pijaku miał pobić policjantów. Było tyle medialnego szumu, tyle wylano obelg na posła, a co się okazuje? – sprawa wygląda zupełnie inaczej. Z wiadomych powodów nie będę się rozpisywał, ale zobaczcie jak działa internet i Ślepa Ciemna Masa – wystarczy rzucić jakieś hasło, a stado głupków najeżdża na ofiarę, która nie może się bronić. A jeśli ofiara próbuje się bronić, jest w prymitywny sposób wyśmiewana przez autorytety dziennikarzy oraz tłum prymitywów pozbawionych zdolności samodzielnego myślenia.

 

Gdyby nie nagranie, to mielibyśmy klasyczną sytuację – zeznania „pokrzywdzonych”, podstawiony świadek, później skazanie posła i koniec jego kariery (bo świadek jest wiarygodny, a oskarżony niewiarygodny). Tak jak u mnie – fałszywe zeznania Romana Madeckiego i podstawionego świadka Magdaleny Czapli, która od czasu złożenia przeze mnie zeznań robi błyskotliwą karierę na brneńskiej polonistyce, a jej promotorem jest właśnie Roman Madecki. Ale kogo to obchodzi? Kogo obchodzą artykuły pisane przez zdrajców lub idiotów myślących, że dzięki niszczeniu mnie zmieniają świat na lepsze? Motłoch chce mieć ofiarę, chce się cieszyć, chce podnosić swoje ego atakując ofiarę w anonimowym tłumie. Kiedy ofiara zaczyna się bronić, nazywana jest psycholem lub w najlepszym razie szaleńcem. Nikt nigdy nie dowie się, jak naprawdę było.

 

Przeraża mnie, jak łatwo można manipulować tłumem. Najgorsze, że nic nie da się z tym zrobić.