L O A D I N G
blog banner

Sądy a inni

Przed pierwszą sprawą sądową wierzyłem w sprawiedliwość, uczciwe sądy, niezawisły wymiar sprawiedliwości chroniący zwykłych obywateli. Chyba nie muszę pisać, jak bardzo się zawiodłem. Od pierwszego wyroku minęły prawie 4 lata.

 

W toku są kolejne dwie sprawy. Jedna chyba nigdy się nie skończy, w drugiej trudno o uniewinnienie w sporze z sędzią.

 

Ale nie tylko ja mam sprawy w sądzie. Obserwuję sprawy moich znajomych i co widzę:

– podstawieni świadkowie
– zeznania stawiające ich w jak najgorszym świetle
– brak skrupułów i dążenie do zniszczenia
– z drobnych czynów robi się wielkie zbrodnie
 
Często chodzi o sprawy pozornie błahe, a tak naprawdę celem jest np. zemsta byłej żony lub partnera biznesowego. Najgorsze, że takim ludziom nie przyjdzie do głowy, iż coś robią źle. Dla nich niszczenie drugiego człowieka to zabawa.
 
 
Przeraża mnie, kiedy widzę, co sprawy sądowe zrobiły z niektórych moich znajomych – na co dzień spokojnych, bezkonfliktowych szarych obywateli.

 

Wszystko tak samo jak u mnie. Nie ma ludzi świętych, ale to, co później czytamy w protokołach, uzasadnieniach, a na koniec w artykułach prasowych ma niewiele wspólnego z rzeczywistością.  U mnie skończyło się to ciężką chorobą, u moich znajomych pewnie będzie podobnie. Taki jest świat.  Trzeba będzie napisać książkę, że nie ma sensu walczyć o sprawiedliwość, tylko pogodzić się z tym brutalnym światem.  Inaczej można to przypłacić życiem.