L O A D I N G
blog banner

Suplementy diety – czy coś dają?

Jakiś czas temu oglądałem reportaż o młodym polskim milionerze. Jak wiecie, nie wierzę w możliwość dorobienia się uczciwą pracą. Oczywiście, zależy co kto uważa za uczciwą pracę. Milioner dorobił się na sprzedaży suplementów diety, past wybielających, kosmetyków i tym podobnych produktów, ale obecnie ma postawione zarzuty oszustwa.

Jeden z jego byłych współpracowników ujawnił na antenie, że koszt wyprodukowania popularnego suplementu diety na odchudzanie wraz z opakowaniem wynosił niecałe 3 złote, a suplement diety kosztował ponad 80 złotych. Do tego należy dodać koszty reklamy w prasie, internecie i telewizji oraz opłacenie ludzi wpisujących pozytywne komentarze na forach internetowych.

Produkt cieszył się ogromnym powodzeniem. Nie szkodził, lecz również nie pomagał.  Biznesmen był bardzo pomysłowy – stworzył dziesiątki takich produktów.  Wszystko szło dobrze, dopóki nie zaczął sprzedawać „pasty wybielającej” w Wielkiej Brytanii. Był ulubieńcem salonów, występował w mediach jako przykład zaradnego młodego człowieka, dowód na to, że każdy może osiągnąć sukces. Dziś te same media, które go promowały, piszą o nim artykuły jako o oszuście. Trafił swój na swego – nie liczą się zasady, liczą się tylko kliknięcia w reklamy i statystyki oglądalności. Świat jest dla ludzi bez jakichkolwiek zasad.

Najgorsze, że ten biznesmen nie jest odosobnionym przypadkiem. W prasie roi się od ogłoszeń suplementów diety, w tym cudownych suplementów na raka, które miały wyleczyć między innymi Fidela Castro. Jeśli dobrze poszukacie, zobaczycie, ile jest prawdy w zachęcającej reklamie.

Od jakiegoś czasu (ponad dwa lata) zacząłem dbać o zdrowie – zażywałem kilka suplementów diety, znacznie ograniczyłem fast-foody, słodycze, starałem się jak najczęściej pływać, do tego jadłem czosnek. Jak się skończyło – zachorowałem na raka. Mam wrażenie, że suplementy diety w żaden sposób nie wpłynęły na moje zdrowie. Nie pomogły nawet takie renomowane produkty jak tran renomowanej firmy, brany w sezonie przeziębień. Przeziębienie mnie dopadło i musiałem swoje odleżeć.

O produktach sprzedawanych w sklepie ekologicznym również mogę napisać jedynie złe słowa – na przykład olej z pestek dyni sprzedawany przez polskiego producenta w żaden sposób na mnie nie zadziałał, natomiast po miesiącu stosowaniu oleju z pestek dyni produkcji austriackiej, kupionego za granicą po niższej cenie, nastąpiła znaczna poprawa wyglądu cery, włosów i paznokci.

Swego czasu próbowałem sok Bio z żurawiny na infekcję dróg moczowych. Skład wyglądał następująco: koncentrat i woda. Sok drogi, efekt żaden – pogorszenie się choroby.  Przez leczenie metodami naturalnymi zaniedbałem chorobę i pomogła dopiero długa kuracja znienawidzonym przez pacjentów Cipronexem, który brany z porządną dawką probiotyków okazał się nieszkodliwy.

Przykłady mógłbym mnożyć. Mam wrażenie, że zdecydowana większość tych suplementów diety to zwykłe naciąganie – nie zaszkodzą, nie pomogą. Gorsze są takie, co zaszkodzą. Suplementy są dostępne na niemal wszystko – ostatnio śmieszy mnie reklama suplementu na „zespół niespokojnych nóg”.

Po operacji, kiedy rozważano dalsze postępowanie i przechodziłem badania kontrolne, dużo znajomych polecało mi rezygnację z chemioterapii, a zamiast niej jedzenie najróżniejszych pestek, witaminy B17 i różnych dziwnych preparatów. Tuż po operacji skusiłem się na certyfikowaną spirulinę hawajską – po tygodniu stosowania chorowałem, później spróbowałem drugi raz – to samo. Jak się okazało, nie była to reakcja organizmu spowodowana mobilizacją układu odpornościowego ani oczyszczaniem organizmu. Odstawiłem to świństwo na zawsze.

Chemioterapia to straszne przeżycie, a skutki uboczne długo będą utrudniały mi życie.  Jednak nie widzę innej metody leczenia.

Przeraża mnie bezwzględność oszustów, brak etyki i empatii, bezwzględna pogoń za zyskiem. Podczas choroby przeczytałem mnóstwo stron o lekach, suplementach i alternatywnych metodach leczenia. Co zauważyłem: blogerzy reklamowali suplementy, które sami sprzedawali. Lektura komentarzy na różnych stronach przy popularnych suplementach i niektórych lekach nie pozostawiała złudzeń – pisane są według jednego schematu przez tę samą grupę osób.

Tak wygląda zaradność. Zarobić jak najwięcej na jeleniach. Niestety, widać to w każdej dziedzinie życia. Kto myśli inaczej, ten jest nazywany nieudacznikiem lub psycholem.