L O A D I N G
blog banner

Być polską szmatą…

Ciągnąca się od 4 lat sprawa moich snów i konfliktu z czeską uczelnią zmierza do częściowego finału. Święty Josef Krob z Óniwersytetu Masaryka w Brnie po kilku latach i wielokrotnych wezwaniach, z wielką łaską przyjechał do Wadowic złożyć zeznania przeciwko mnie w sprawie moich snów. Jak na świętego przystało, w Sądzie Rejonowym w Wadowicach powitany został iście po królewsku.

Sędzia Robert Leśniak – czechofil – wyszedł z sali, aby powitać świętego Josefa Kroba niczym starego znajomego, uścisnąć mu dłoń, powiedzieć parę miłych słów, a potem poinformować, gdzie jest toaleta. Tłumaczka Gabriela Wątroba-Pałęga również cały czas okazywała Josefowi Krobowi ogromną sympatię, a podczas rozprawy czasami próbowała robić nawet za jego adwokata. Nawet policjant siedzący przed salą rozpraw (był tam w innej sprawie), patrzył na wszystko ze zdumieniem.  Wyglądało to tak, jakby przyjechał prezydent jakiegoś supermocarstwa. Takie zachowanie dyskwalifikuje sędziego, lecz w praktyce nikt się tym nie przejmuje.  Co najgorsze – Robert Leśniak, w przeciwieństwie do wielu innych sędziów, których poznałem – zna się na prawie. Zna przepisy, zna wyroki Sądu Najwyższego, ale kiedy w sądzie pojawi się Czech, zmienia się nie do poznania.

Sędzia tak bardzo chciał usłyszeć, że Josef Krob bał się moich snów, iż pytał o to aż cztery razy, aż w końcu usłyszał satysfakcjonującą odpowiedź. Później bardzo dziękował świętemu Josefowi Krobowi za przybycie, podkreślał swoją sympatię do Czechów i przymilnym głosem poinformował Josefa Kroba oraz panią tłumacz o tym, jak pokrzywdzony może dostać zwrot kosztów wycieczki do sądu. Pani tłumacz z entuzjazmem zaoferowała pomoc Josefowi Krobowi. Sędzia był tak zachwycony Josefem Krobem, że nie zauważył nawet mojego ojca siedzącego na sali.

Nie, nie czytacie bajki. Czytacie krótką relację z żenującego spektaklu, pokazującego służalczość Polaków wobec Czechów. Nie miało to nic wspólnego z uczciwym procesem, a po tym, jak cztery lata temu potraktowano mnie w czeskim sądzie, było dla mnie  kolejnym upokorzeniem.

Zeznania Josefa Kroba niewiele wniosły do sprawy, a wręcz tylko potwierdziły, że powinienem zostać uniewinniony w tej sprawie. Jeśli dodamy do tego moje dane, to jednoznacznie widać skoordynowaną akcję Óniwersytetu Masaryka w Brnie, czeskiej policji i mediów, wspomaganych przez czechofilskie szmaty oraz tępych studentów.

Niestety, nikogo to nie obchodzi. Musi zwyciężyć polska miłość (a raczej służalczość) do Czechów). Prawo jest po mojej stronie, ale co z tego. Kogo obchodzi, że w Czechach zostałem niesłusznie skazany? Kogo obchodzą szykany na uczelni? Kogo obchodzi, że ci studenci, którzy rozpowszechniają fałszywe plotki, dziwnym trafem później robią karierę naukową albo zarabiają pieniądze jako asystenci studenccy? Kogo obchodzą kłamliwe artykuły w mediach? Nikogo. Na oczach wszystkich Polacy niszczą niewinną osobę, aby chronić czeskich przestępców.

Po tylu poniżeniach, przez które musiałem przejść, królewskie przyjęcie Josefa Kroba było chyba największym upokorzeniem. Cóż, jestem Polakiem. Polską szmatą, którą każdy może pomiatać. W polskim sądzie nawet byle watażka z bananowej republiki ma więcej praw niż Polak. Żaden kraj nie upadla tak własnych obywateli.

 Teraz spójrzcie na rzeczywistość:

Posiadam dowody jednoznacznie wskazujące na szykany na uczelni, niesłuszne skazanie w czeskim sądzie, a później skoordynowaną akcję uniwersytetu, skorumpowanej czeskiej policji oraz mediów przeciwko mnie. Mogę bardzo łatwo wskazać fakty dowodzące kłamstw w zeznaniach świętego Josefa Kroba. Mimo to we wszystkich instancjach nie mogę dojść swoich praw, bowiem te fakty są konsekwentnie pomijane. Co kieruje sędziami wydającymi haniebne wyroki, mediami piszącymi tendencyjne artykuły i opinią publiczną? Miłość do Republiki Czeskiej i Czechów. Oni wierzą, że niszcząc mnie zmieniają świat na lepsze.  Będą konsekwentnie i do końca rozpatrywać sprawę według swoich urojeń. Będą konsekwentnie rozpowszechniać kłamstwa, plotki, konsekwentnie  pomijać wszelkie fakty świadczące na moją korzyść.   

Ale według Ślepej Ciemnej Masy to ja będę psycholem. Dlaczego? Bo walczę o sprawiedliwość, bo walczę ze wszystkimi, bo walczę o dobre imię. Stres już raz wywołał u mnie chorobę nowotworową, następna jest kwestią czasu. Cóż, trzeba się poświęcić, aby pokazać, że człowiek niezamożny, a przede wszystkim polska szmata, nie ma żadnych praw.