L O A D I N G
blog banner

Kultura wykładowców – nie tylko Czechy

W Oświęcimiu trwa remont miejskiej pływalni. Remont potrwa aż dwa lata, lecz wykonawca już przystąpił do prac. Jak zwykle poszedłem zrobić zdjęcia, aby utrwalić wygląd budynku i okolicy przed zmianami dla przyszłych pokoleń.  

Robię sobie zdjęcia, koło budynku pływalni chodzi znany mi pracownik tej instytucji. Nic się nie dzieje, ale bałem się, że wezwie policję. Nagle przyjeżdża bardzo drogie auto, z którego wysiada jakaś młoda kobieta – powiedziałbym lalunia. Markowe ciuchy, mocny makijaż, nienaganna fryzura. Kiedy skończyłem robić zdjęcia i wracałem inną drogą, wspomniana dama zaczepiła mnie. Wiadomo, po co robię zdjęcia itp. Wyjaśniłem cel robienia zdjęć, jej komentarze puściłem mimo uszu, po czym poszedłem w swoją stronę. Pomyślałem wtedy – co to za arogancka kobieta? Pewnie jakaś pani polityk lub urzędniczka, która dostała wysokie stanowisko po układach, tak to wyglądało choćby po tym, jak została powitana przez pracownika basenu (tak jak Josef Krob został przywitany w wadowickim sądzie).

Nic z tych rzeczy. Dziś z ciekawości przeglądałem sobie listę pracowników miejscowej uczelni. Nie prowadziłem żadnej misji szpiegowskiej, jak twierdzą niektórzy pracownicy wymiaru sprawiedliwości, tylko szukałem znajomych twarzy bez żadnego konkretnego celu. Nagle moją uwagę przykuło zdjęcie przypominające mi ową arogancką panią. Sprawdzam – konsultacje na pływalni, specjalizacja jakieś modele pływania, czy coś takiego. Dla pewności porównałem zdjęcie w Google Images. Nie ma żadnych wątpliwości, znalazłem Wielką Damę. Myślałem, że taką arogancją może się popisywać jedynie ktoś z władz, a tu proszę – wykładowca.

Co to za ludzie? Na Óniwersytecie Masaryka w Brnie najbardziej denerwowała mnie właśnie arogancja doktorantów i nauczycieli akademickich, nie mówiąc o różnych przypadkach we władzach wydziału i uczelni. Ich chamstwo, pogarda, przekonanie o własnej wyjątkowości. Ale tutaj nie jest lepiej. Kiedy kończyłem najgorszą szkołę średnią w mieście, miałem nadzieję, iż na swojej drodze spotkam zupełnie innych ludzi niż w technikum. Niestety, jak pokazało życie, ludzie na stanowiskach nie różnią się niczym od pospolitych dresiarzy, czy cwaniaków typu sportowcy-lizusy – jedyna różnica to pochodzenie z bogatej rodziny i układy.

Nie będę wybielał Akademii Techniczno – Humanistycznej;  tam również można było znaleźć buców. Zresztą zaangażowanie, z jakim tamtejsi studenci, absolwenci bohemistyki oraz pracownicy slawistyki popierają Óniwersytet Masaryka w Brnie w mojej sprawie, ośmiesza tylko tę uczelnię. Nic dziwnego, że w Brnie się z nich naśmiewają, a współpracują tylko wtedy, kiedy można wyciągnąć jakieś pieniądze na granty, co szumnie nazywa się współpracą międzynarodową, a tak naprawdę jest to marnowanie pieniędzy na bezwartościowe „badania naukowe”.


13 kw., 2015

Inny świat

25 kw., 2015

Zaradność