L O A D I N G
blog banner

Kultura ludzi na stanowiskach

W moim mieście od ponad roku głośno jest o dwóch instytucjach edukacyjnych – o miejscowej szkole wyższej i o miejscowym gimnazjum. Co do gimnazjum, to akurat szkoła, do której chodziłem, kiedy była jeszcze szkołą podstawową, a pani dyrektor to moja była wychowawczyni.

Ale mniejsza z tym. W obu instytucjach mają miejsce konflikty personalne – w szkole wyższej było już tyle kontrowersji, że trudno je wymienić, natomiast w gimnazjum kontrowersje dotyczą postępowania pani dyrektor w niektórych sprawach. Szczegółów wam oszczędzę, bo nie są one ważne.

Z ciekawości śledzę sprawy, czytam komentarze internautów i różne profile zainteresowanych na Facebooku. Lektura komentarzy jest wyjątkowo dołująca. Z treści komentarzy jasno wynika, iż piszą je osoby dobrze obeznane ze sytuacją np. w szkole wyższej, natomiast poziom komentarza to tragedia – nie chodzi o obecną sprawę. Z racji swojego konfliktu z Óniwersytetem Masaryka w Brnie obserwowałem wcześniejsze komentarze przy artykułach o roszadach personalnych na uczelni. Zadawałem sobie pytanie, kim są ci ludzie? Jakim cudem zajmują tak wysokie stanowiska i tak dobrze zarabiają? Jestem zażenowany poziomem dyskusji internetowych.

Mieszkam w małym mieście, poziom komentarzy, jadu, obrzucania błotem przy obu sprawach odzwierciedla jednak szersze zjawisko – społeczeństwo podziwia ludzi za majątek, tytuły naukowe i stanowiska, natomiast kiedy zobaczy się drugą twarz podziwianych osób, wcale nie są tak idealni. Kiedy chodziłem do szkoły średniej oraz na początku studiów również podziwiałem „naukowców”  za ich osiągnięcia, bibliografię, chciałem w przyszłości mieć tyle dokonań, co oni. Kiedy poznałem bliżej to środowisko, czar prysł. Okazali się ludźmi, którzy mogli się rozwijać tylko dzięki układom i znajomościom, aroganckimi bucami tworzącymi nieformalne układy, niszczącymi tych, którzy do nich nie pasują. Środowisko bezkarnych tchórzy, kłamców, rozpieszczonych bachorów przekonanych o swojej nieomylności i wyjątkowości.

Do dziś nie mogę zrozumieć, dlaczego studenci są nimi tak zaślepieni.  Patrzą na nich jak na obiekty kultu, liżą tyłki i są nawet gotowi składać fałszywe zeznania. Zresztą w szkołach było to samo – w mojej szkole średniej podlizywanie się przekraczało wszelkie granice. A podobno była to najgorsza szkoła średnia w mieście.Ale właśnie sprzedawczyki i tępe szmaty dziś cieszą się szczęściem – mają dobrze płatną pracę, założyli rodziny, są zdrowi. Dlaczego tak jest? Dlaczego gnidy i kanalie mają tak łatwo w życiu?

W życiu liczy się wizerunek. Społeczeństwo to Ślepa Ciemna Masa, z jednej strony chłonąca jak gąbka wszystko, co modne i kreowane przez autorytety jako święta prawda, z drugiej odporna na jakąkolwiek wiedzę, która podważałaby obraz wykreowany przez środki masowego przekazu oraz wspomniane autorytety. Ślepą Ciemną Masą można manipulować w dowolny sposób.

Nie potrafię pojąć, dlaczego osoba na stanowisku, zachowująca się w najgorszy sposób w stosunku do drugiego człowieka, jest podziwiana przez innych. Cokolwiek by się działo, ludzie zawsze będą po stronie tego na stanowisku. O ile nie upatrzy go sobie ktoś na wyższym stanowisku…