L O A D I N G
blog banner

Mecz piłkarski

Jak chyba każdy mężczyzna interesuję się piłką nożną. W piłkę nie grałem od 18 lat i żałuję, że zamiast rozwijać się w tym kierunku, rozwijałem się w kierunku pracy umysłowej, ale lubię oglądać transmisje meczów piłkarskich. Transmisji jest mnóstwo, więc wybieram polską ligę – transmitowaną raz lub dwa razy w tygodniu.

W poniedziałek oglądałem jeden z meczów, które zapadają w pamięć na długo. Nie ze względu na wynik ani poziom gry. Podczas takiego nudnego meczu dzieją się dziwne rzeczy. Macie wrażenie, że zawodnicy strzelają na bramkę tak, jakby nie chcieli strzelić gola, a jeśli już strzelą gola, to za chwilę pada wyrównanie. Po wznowieniu od środka boiska idzie szybka akcja, obrońcy rozbiegają się przed zawodnikiem drużyny przeciwnej umożliwiając oddanie precyzyjnego strzału, a bramkarz dziwnie powoli interweniuje.

Pod koniec meczu pada drugi gol dla gospodarzy i goście mają dwie minuty na wyrównanie. Nie ma problemu – bramkarz idzie pod pole karne, przy dośrodkowaniu z rzutu rożnego nikt go nie pilnuje, a ten strzela tak, że bramkarz gospodarzy skacze do piłki jak ociężały i piłka wpada do siatki.

Sędzia kończy mecz i jest remis. Goście się cieszą, gospodarze nie rozpaczają z powodu remisu, a trener gospodarzy uśmiecha się pod nosem. Sielanka.

W komentarzach na forach internetowych czytacie, iż nie tylko wy macie wrażenie, że oglądaliście dziwny mecz, zakończony dziwnym wynikiem.

Takie mecze oglądam co jakiś czas, dużo częściej trafiają się niespodzianki, gdzie faworyzowany klub przegrywa z jakimś mało znanym klubem i przez taki mecz dużo osób może wyrzucić do kosza kupony z zakładów bukmacherskich.

Oglądając niektóre mecze mam wrażenie, że oglądam jakieś widowisko, którym steruje ktoś wpływowy, podpowiadający jeszcze w trakcie meczu, jak powinno się zakończyć. Urojenia, czy rzeczywistość? W skomercjalizowanym do granic możliwości sporcie wszystko jest możliwe. Chciałbym wierzyć, iż faworyci przegrali z „kopciuszkiem” po uczciwej walce, lecz coraz częściej nie potrafię.

Nie tylko w piłce nożnej. U bukmacherów nie gram od czasu ukończenia szkoły średniej.