L O A D I N G
blog banner

Jak można tego nie wiedzieć, czyli jak łatwo zostać głupkiem

Po raz kolejny biorę na tapetę program „Milionerzy”. Tym razem zajmę się wiedzą ogólną. Programu nie oglądam, jednak na najważniejszych portalach co kilka dni na stronie głównej zobaczymy twarz uczestnika i tytuł wyśmiewający tego uczestnika za niewiedzę. Przechodzimy do artykułu, tam szczegółowy opis, jak dany uczestnik nie wiedział prostego komentarza i co na to internauci na Twitterze (z Twittera także nie korzystam). Następnie lektura komentarzy pełnych wyzwisk, co jakiś czas rozsądny komentarz.

Z ciekawości zajrzałem na fanpage programu „Milionerzy” na Facebooku. Co mnie przeraziło – na wiele tych podobno banalnych pytań również nie znałbym odpowiedzi nawet w życiu rzeczywistym, a co dopiero w studio, kiedy stres zapanowuje nad człowiekiem.

Weźmy na przykład ostatnią uczestniczkę – 23-letnia Natalia, absolwentka Technikum Hotelarskiego, nie wiedziała, kto był pierwszym człowiekiem na Księżycu. Wszystko fajnie, tylko w pytaniu były nazwiska Neil Armstrong i Louis Armstrong. Jest jeszcze Lance Armstrong – znany kolarz. Głośne myślenie, czy to nie Gagarin, oczywiście bardzo źle świadczy o uczestniczce, lecz można zrozumieć pomylenie Armstrongów ze względu na stres. Tak czy siak, kobieta wygrała 20 tysięcy złotych, ale co się na swój temat naczyta, to można współczuć.

Internauci miażdżą też innego młodego uczestnika – informatyka i specjalistę od marketingu, który nie potrafił dokończyć słów utworu Wojciecha Młynarskiego „jesteśmy na wczasach”. Wyzwiska, zdziwienie, jak można tego nie wiedzieć, przecież w latach sześćdziesiątych to był wielki hit. Problem w tym,  że na przykład ja nigdy nie słyszałem tej piosenki, podobnie jak większość moich rówieśników. Historią muzyki także się nie interesuję i podziwiam ludzi zgadujących w programie „Jaka to melodia” nazwę utworu po jednej nucie. Nie dziwię się więc uczestnikowi, że nie znał odpowiedzi. Według internautów to podstawowa wiedza, którą należy znać.

Albo takie pytanie sprzed kilku odcinków „Jak coś dostało kamfory albo nóg, to mówimy”:

a) amba-fatima
b) trąba-ryfa
c) samba-bomba
d) mamba-nima

Również nigdy wcześniej czegoś takiego nie słyszałem i nie miałbym pojęcia, jaka jest poprawna odpowiedź, za co zostałbym wyśmiany przez internautów.

Przejdźmy do rzeczy – w komentarzach wszyscy są omnibusami, mędrcami, a odpowiedzi na takie pytania powinien, według internautów, znać każdy Polak. Podobno nawet kilkuletnie dzieci znają na nie odpowiedzi. Wciąć czytam, jak to dawniej przedwojenna matura miała większą wartość niż dzisiejszy doktorat, jacy słabi są dzisiejsi inżynierowie, jak mało wie moje pokolenie i młodsze.

Już wcześniej pisałem o kilku rzeczach, których nie bierze się pod uwagę:

  • kilkadziesiąt lat temu nie było takiego natłoku informacji, nie trzeba było posiadać takiej wiedzy jak dziś, ani nie było takiej niepewności co do pracy. Weźmy chociażby wiedzę na przykład z medycyny, nie było przecież komputerów, internetu, nie wydawano tylu książek. A obecnie?
  • to, że nawet dziecko z podstawówki zna odpowiedź na jakieś pytanie, nie oznacza, że człowiek dorosły będzie PAMIĘTAŁ. Dlaczego? Po prostu po jakimś czasie niepotrzebne informacje zapominamy. Dziecko przerabiało coś na przykład kilka tygodni temu, człowiek dorosły kilkadziesiąt lat temu i do tego już nie wracał. Może więc nie pamiętać, ale jeśli powtórzy sobie wiadomości z danej dziedziny, nie będzie miał problemu.
  • podobnie wygląda sytuacja z datami lub niektórymi lekturami. Choć byłem bardzo dobrym uczniem z historii, przed publicznym występem potrzebowałbym powtórzyć wiele dat, ponieważ od piętnastu lat nie miałem z nimi do czynienia. Tak samo z językiem polskim – o ile nie miałbym problemów z przyporządkowaniem znanego utworu do autora, to w przypadku niektórych nowel pozytywistycznych nie byłoby tak łatwo, nie mówiąc o poezji. A literatura współczesna to nie moja bajka. Wystarczyłaby jednak szybka powtórka i pamięć wróciłaby.
  • starsi ludzie się dziwią, że młodzi nie znają podstawowych umiejętności i uczą się z filmików na You Tube. Problem w tym, że nikt im nie przekazał tej wiedzy. Z doświadczenia wiem, że starsze pokolenia nawet skutecznie potrafią zniechęcać do zdobywania umiejętności i wiedzy. Jeśli chodzi o mnie, to również zapomniałem wiele umiejętności, które znałem na przykład 20-25 lat temu. Gdybym sobie powtórzył, nie byłoby problemu.
  • starsze pokolenia naśmiewają się z dzisiejszych inżynierów, że potrafią pracować tylko na komputerach, a jeśli zabraknie prądu, to sobie nie poradzą. Otóż poradzą sobie – nauczą się. Czy starsze pokolenia umiały obsługiwać tyle specjalistycznych programów komputerowych? Czy ówcześni inżynierowie musieli wchłonąć tyle specjalistycznej wiedzy z książek obcojęzycznych, co dzisiejsi inżynierowie?

To tylko kilka moich głupich myśli, ale sam jestem totalnym ignorantem i jak wynika z pytań w teleturniejach, kompletnym debilem. Cóż, mam inne zainteresowania, a dzień ma nadal 24 godziny, więc na pogłębianie wiedzy w tematyce, która zupełnie mnie nie interesuje i nigdy nie będzie mi potrzebna w życiu, nie starcza czasu.

Zauważam również (zresztą czasami było tak w szkole i na studiach), że znając jakieś zagadnienie, w trakcie rozmowy popełniam bardzo prosty błąd. Nie wiem, dlaczego tak jest, być może dlatego, że bardzo zależy mi na tym, aby nie popełnić żadnego błędu w obawie przed wyśmianiem, a to paraliżuje człowieka. Przez strach przed wyśmianiem nie potrafię również mówić w językach obcych – boję się popełnienia błędu i wyśmiania, przez co mózg zaczyna zastanawiać się, czy najprostsze zdanie w języku angielskim jest poprawne gramatycznie, czy dobrze wypowiem dane słowo i mam z głowy rozmowę. Zresztą z wymową mam inny problem – wielokrotnie zastanawiam się, jak wypowiedzieć nazwę jakiejś marki, organizacji, czy publikacji modnej wśród rówieśników – nie prowadzę życia towarzyskiego, więc po prostu nie osłuchuję się i nie mam pojęcia, jak to się wymawia. Czy jestem więc debilem?

Zastanawiam się, co każdy powinien wiedzieć i jaka powinna być elementarna wiedza ogólna, aby nie zostać uznanym za głupka. Nie znam najnowszych plotek z Pudelka, więc jestem głupkiem dla jednych, nie znam się na sztuce, jestem głupkiem dla drugich. Dla trzecich będę głupkiem, bo nie czytam najnowszych książek, a dla innych, bo nie znam biegle sześciu języków, których oni nauczyli się podczas pobytu zagranicznego, a dla czwartych będę szmatą, bo nie jestem zawodnikiem MMA i nie wyciskam 100 kilogramów na klatę. I jak tu nie zwariować?