L O A D I N G
blog banner

Czeski święty kpi z polskiego państwa

Sprawa moich snów, w których pokrzywdzonym jest święty Josef Krob – anioł z Óniwersytetu Masaryka w Brnie, nadal się toczy. Od prawie czterech lat. Po raz czwarty rozprawa została odroczona. Dlaczego? Ponieważ święty Josef Krob nie odbiera wezwań od polskiego sądu i nic nie można zrobić. Gdybym to ja nie odbierał wezwań od czeskiego sądu, zostałbym skazany zaocznie, zresztą w czeskim sądzie Polak nie ma szans nawet przy najlepszej obronie, więc wyszłoby na jedno. Ale co, jeżeli Czech nie odbiera wezwań? Wszyscy obchodzą się z nim jak z jajkiem. Nie można przecież urazić czeskiego, niezwyciężonego supermocarstwa.

Dzięki zabezpieczonym dowodom potwierdzającym kłamstwa świętego Josefa Kroba i mediów sprawa według prawa jest do uniewinnienia. Niestety, nikt do tego nie dopuści, ponieważ gdyby wyszło, iż zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa nie było wynikiem strachu świętego Josefa Kroba, a było zaplanowaną akcją Óniwersytetu Masaryka w Brnie, skorumpowanej czeskiej policji oraz mediów, byłaby to wielka kompromitacja Czechów. Mało tego, w świetle jednego słów brneńskiego anioła „Chłopiec na pewno się cieszy, jakie zamieszanie wywołał” dla każdego myślącego staje się jasne, iż zarzuty o niszczeniu mienia, czy petardach lub bliżej nieokreślonych wybuchach mających przerazić cały óniwerstytet były zmyślone. Nikt jednak do tego nie dopuści. Wiązałoby się to ze skandalem i odszkodowaniem lub rentą dla mnie zniszczoną reputację, karierę i życie. Święty Josef Krob za radą adwokata nie będzie odbierał wezwań, rozprawy będą odraczane, a za półtora roku sprawa się przedawni. Wątpię, czy w ogóle dożyję do tego momentu. Jeśli duchy istnieją, to mój będzie straszył na całym świecie.

Najbardziej boli mnie podejście bliskich i opinii publicznej. Wszyscy twierdzą, że to ja jestem winny, bo chciałem walczyć o sprawiedliwość i chciałem oczyścić swoje imię. Widzicie mentalność Ślepej Ciemnej Masy – to nie przestępca jest winny, tylko ten, kto sprzeciwia się szykanom. Dla Ślepej Ciemnej Masy powinienem przepraszać i błagać na kolanach świętych z Óniwersytetu Masaryka w Brnie o przebaczenie. Powinienem godzić się z haniebnymi decyzjami komisji dyscyplinarnej, haniebnymi wyrokami sądów, haniebnymi artykułami dziennikarskich hien. Powinienem wręcz się cieszyć, że tak o mnie piszą. Jak tu nie zwariować?

Kiedy miała być pokazowa akcja zatrzymania „Polskiego Breivika”, media prześcigały się w kłamstwach na mój temat. A teraz, kiedy okazało się, że sprawa wygląda inaczej? Nikt o tym nie napisze. Nikt nie napisze o karierze naukowej Magdaleny Czapli-Krzyżanek po złożeniu obciążających mnie zeznań oraz o tym, iż tę karierę robi pod kierunkiem innego świadka Romana Madeckiego ps. „Pinokio”. Wszystko układa się w jedną całość, ale kogo to obchodzi? Tępi czechofile będą wręcz wychwalać taką postawę słowami „jakie to wspaniałe, jak oni niszczą niewygodnego człowieka”. I mogę sobie pisać w nieskończoność, mogę przedstawiać dowody na swoją obronę, a Ślepa Ciemna Masa i tak będzie kochała świętego Josefa Kroba i jemu podobnych. Po prostu bezsens.