Niestety, nawet spora dawka silnych leków nie pomogła mi opanować emocji przed ogłoszeniem wyroku i do Wadowic pojechał tylko mój ojciec. Jestem zaskoczony sposobem zakończenia sprawy i wstrzymam się z komentarzami do czasu otrzymania oficjalnego potwierdzenia, bowiem z takim zakończeniem spotykałem się dotychczas na etapie postępowania przygotowawczego.
Ciekawe tylko, czy teraz media cokolwiek napiszą, tak jak zrobiły wielką sensację cztery lata temu.
Komentarz wraz z analizą najwcześniej w czwartek, korzystając z pięknej jesieni chcę kilka dni odpocząć od stresu i internetu.