L O A D I N G
blog banner

Szokujące zarobki blogera – cała prawda

Tydzień temu portal Wirtualna Polska poinformował, że bloger prowadzący blog o oszczędzaniu pieniędzy opublikował wysokość swoich zarobków związanych z prowadzeniem blogu. Zarobki za ostatnie 3 miesiące wyniosły ponad 177 tysięcy złotych, czyli 59 złotych na miesiąc. Wszyscy zastanawiają się, jak to możliwe. Pokażę wam, jak wyglądają brutalne reguły rynku.

 

Komentowany artykuł: http://finanse.wp.pl/kat,1013819,title,Szokujace-zarobki-blogera,wid,16811640,wiadomosc.html

 

Blogi zarabiają na reklamach i programach afiliacyjnych, czyli inaczej mówiąc programach partnerskich. Autor blogu opisywał metody oszczędzania pieniędzy, doradzał w co zainwestować, gdzie założyć lokaty. Jego blog uzyskał wyróżnienie w konkursie „Blog roku” 2013. Swój blog prowadzi od kilku lat i nic dziwnego, że chce zarobić. Ale jak zarobić 59 tysięcy w ciągu miesiąca?

 

Najpierw trzeba spełnić trzy warunki:
1) wypromować swój blog w mediach i w internecie, aby mieć spore grono wiernych czytelników
2) chwalić, chwalić i jeszcze raz chwalić, najlepiej za pieniądze
3) nie krytykować

 

Po pewnym czasie banki same zgłaszają się do współpracy. Warunki nie są złe – za każdą lokatę założoną po wejściu z odnośnika na blogu autor dostaje 60 złotych. Podobno były banki, które oferowały po 100 złotych za każdego klienta. Kto by się nie skusił? Ja nie, ale podejrzewam, że 99,9% osób chętnie napisze cokolwiek, aby zarobić.

 

Nie będę oceniał wiarygodności artykułów tego autora, ale nic dziwnego, że jeśli ma dziesiątki tysięcy czytelników, to udało mu się w ciągu ośmiu dni zarobić 60 tysięcy złotych na osobach zakładających konta lub lokaty w opisywanym banku. Później dochodzili następni klienci, następni, aż uzbierała się niezła sumka.

 

Tak działa rynek internetu – tak naprawdę nic nie dzieje się przypadkowo, nie ma miejsca na pasję, ani na rzetelność. Na przykład weźmy rynek turystyczny. Czytacie o pięknych miejscach w różnych krajach na stronie głównej największych portali. Zdecydowana większość tych artykułów została napisana na podstawie materiałów z biura promocji turystyki danego regionu, dobrano piękne, wyretuszowane zdjęcia, biuro promocji sporo zapłaciło za publikację. Ludzie jednak myślą, że to wiarygodny artykuł napisany przez dziennikarza, który zwiedzał dane miejsce. Tak się tworzy markę, legendę, miasto chętnie odwiedzane przez turystów. Jedna wielka obłuda.

 

Jak się przebić w takim świecie?